Sami dla siebie jesteśmy chujami.





Prolog

- … (…) to już dwa tygodnie będą, jak mnie nie stukał.


Mimowolnie słyszę fragment rozmowy, stojąc na przystanku autobusowym.


- Pojeb, dodaje dziewczyna. Impotent jebany. Nie to co Karol.


Kolorowe, fluorescencyjne gumki aparatu na zębach przykuwają uwagę, kiedy wyszczerza zęby w uśmiechu.


- No jak, jaki Karol? Lekceważąco wzdycha. No z pracy. - Ale u was widzę dobrze? Wrzuca do ust małego cukierka i płynnie zmienia temat. - Morze z dzieciakami, kempingi,na fejsie widziałam.


- Dzieci prosiły, dodaje ta druga, jednocześnie rozglądając się nerwowo. Odpala papierosa i ścisza głos, mówi jakoś tak niepewnie, nieśmiało. - Przesiedziałam te dni na necie. Rzygam tym sielankowym, rodzinnym udawaniem.



***



Podjeżdża autobus mojej linii. Dziewczyny wsiadają, ja jednak zostaję. W tym samym momencie z zamyślenia wyrywa mnie wibracja dzwoniącego mi telefonu.


- Wszyscy są tacy sami, szlocha. Wszyscy, kurwa, jeden do jednego. - Nie zaprzeczaj, pociąga nosem. Jestem załamana.


Zaprzeczam, mówiąc po raz setny to samo kazanie. Mam wrażenie, że powinna je już znać na pamięć. Klepać jak paciorek przed snem i koronkę różańca.


- Tak, zgadzam się z tym wszystkim, mówi. Masz rację. Nakręciłam się, czułam się niezrozumiana. Ja lubiłam go właśnie z takich powodów które wymieniłaś, a często ten luz zamieniał się w dramę i było to męczące, a problemów to ja mam już dosyć w swoim marnym żywocie wiec ta znajomość powinna być przyjemnością, dlatego napisałam mu, że to koniec.


- Jednym zdaniem? - Uśmiecham się pod nosem.


- No gdzie jednym - wyraźnie się oburza. Wyjebałam potężny elaborat.


- Poczekaj, mówię. Zacznijmy jeszcze raz...


- Dwa tygodnie temu Marek mówił ze tworzymy idealny związek. I, że z nikim by mu tak nie było jak ze mną. W sensie, że w wspaniale. No wiesz, miłość, seks, pandemia. Później zaczął pisać wybiórczo. Nie miał dla mnie czasu. Przestał odbierać telefon. Przez kilka godzin nie odczytywał wiadomości. A teraz trzeci dzień się już nie odzywa. Dużo pracy, mało czasu. Standardowe pierdolenie. Także tak. Dorzucam do worka absurdów ten związek.


Wzdycham.


- A może popełniłam błąd? Może powinnam się pod niego dopasować? Wejść w tą luźną relację. Może by rokowała na coś poważniejszego? Może miałam zbyt wygórowane oczekiwania? Może coś mu we mnie nie pasowało? Może trzeba było gotować, wypinać tyłek, robić...


- Moment. Po pierwsze, jeśli komuś coś nie pasuje, to trzeba rozmawiać, bo tu chodzi o twój komfort psychiczny. Po drugie, dopasowywać się tylko po to, żeby ktoś był, a zarazem męczyć się psychicznie to nie bardzo, bo to nie jest szczere tylko udawane, bo masz inne oczekiwania i intencje, tak?


- No tak, bo on w jakichś chwilach słabości mówił, że mu zależało. Dawał mi sprzeczne komunikaty.


- Zatem nadużywał twojego zaufania, to egoistyczne. Jest chujem.


- I co teraz?


- Uważam, że musisz być mimo wszystko konkretna i wymagająca. Ochłapów to ty nie potrzebujesz, choć są chwile, że lepsze to, niż nic.


- Jestem na etapie, w którym te ochłapy pozwalają przetrwać dzień.


- Wiem, chwilowo wybierasz opcję lepsze złudne pierdolenie niż nic. Ale to są chwile. Później dochodzisz do momentu zwanego ‘dość’. Wyje end bane. Wyjebane. Ale to każdy w swoim czasie. Każdy ma jakaś granice.


- Czekaj, napisał. O kurwa, tęskni...


- No widzisz, kryzysy każdemu się zdarzają. Ale pamiętaj, że to tylko słowa. Wynaturzenia wyposzczonego samca. Nie piszesz, nie wkładasz...


- A weź, kurwa.


- Jak ktoś tęskni to przyjeżdża. Pędzi rydwanem ognia. Dzwoni z budki telefonicznej. Nic nie stoi na przeszkodzie. Jak zacznie działać, to uwierzysz. Co ci po jednym zdaniu? Może nie wszystko stracone.


- Pojeb z tindera. To twoja wina.


- Jak dla mnie nie ważne czy z tindera czy z biedronki, za dużo w dupach i za dużo wlewanego sobie w łeb przekonania o idealnym życiu.


Masz inne zdanie - nie pasujemy.


Masz inny pogląd - nie pasujemy.


Ja lubię suszi i marvela, a ty nie - nie pasujemy.


A to są absurdy


Ludzie szukają lustrzanego odbicia i to jest błąd, bo raz, że się z kimś takim nigdy nie zgodzą, dwa nie ma takich ludzi, trzy to egoistyczne, narcystyczne i chore. Zero otwarcia na czyjś punkt widzenia i akceptowanie go. Nie wiem skąd to się bierze, ale jest to złe. Odklejenie od rzeczywistości. Bańka. Idealizowanie. Tworzenie własnych wizji. Nierealnych. Jest iskra? Więc reszta to chęci.


- Jestem w najchujowszym momencie życia ever. Znowu.


- Ale to w końcu mija. Budzisz się któregoś dnia i tego nie ma. Tego czegoś wyniszczającego głowę. To znika najpierw stopniowo, ale tego nie widzisz, a któregoś dnia tego nie ma. Po prostu jesteś znów czystą kartą. Ale to niestety trwa. Raz dłużej, raz krócej. Ale mija. Be strong, my girl, mówię i wciskam czerwoną słuchawkę na ekranie telefonu.


Epilog


Pod wejściem do klatki schodowej spotykam sąsiada. Stoi tyłem do mnie, chyba go wystraszyłam, na uszach ma słuchawki, w wypiekami na twarzy stuka intensywnie w klawiaturę telefonu. Szamoczę się chwilę z zakupami, mimowolnie zerkam mu przez ramię. Duża czcionka i rozświetlony ekran telefonu rzuca się w oczy w otaczającym nas półmroku. Przytrzymuję drzwi, pytając, czy wchodzi. Dziękuje, przecząco kręcąc głową.


Pisał wiadomość. Do Małgorzaty.


Jego żona ma na imię Jola.


Rano wstanie, zawiąże krawat i poprawi dzieciom foteliki w czerwonym mercedesie A klasy.


Konkluzja?


Sami dla siebie jesteśmy chujami.


Podobało Ci się? Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad. Możesz na przykład dać mi lajka. O tu: KLIK Instagram tu: KLIK

Na Wasze historie czekam tu: glupiesercee@gmail.com lub tu: KLIK

Źródło zdjęcia: unsplash com






Podobne wpisy

0 komentarze