Krzątam się po hotelowym apartamencie. Całuję go w kark, kiedy wciąż zaspany włącza ekspres do kawy. Pytam go co zje, i trzy minuty później wbijam na patelnię pięć jajek. Słyszę wibrację mojego telefonu, który leży obok niego na roboczym blacie. Oglądam się ostrożnie przez ramię. Momentalnie spływa na mnie spokój – leży szybką do dołu. Jestem bezpieczna. Odbiorę.
- No nareszcie – głos w słuchawce jest zniecierpliwiony. Dlaczego nie odbierasz? Martwiłam się. Jak się czujesz Ala?
- Chujowo – odpowiadam i milczę. Nie mam ochoty kontynuować tej rozmowy.
- Dzwonił? – Martyna nie odpuszcza. I co? Odebrałaś. Straszny chuj z tego Maćka. Co, nagle musi przemyśleć swoje życie? Miał być dom dzieci, samochód trzeci. Tyle naobiecywał.
- Będę kończyć – mówię. Kurier przy drzwiach się dobija.
Odkładam telefon na stolik. Podchodzę do balkonowego okna i zerkam na Giewont. Uśmiecham się.
Rola dobrze odegrana.
***
- Cześć Martyna, pali się? - Karol odbiera trzecie z rzędu połączenie lekko zszokowany.
- Pali - słychać wyraźne sapanie do słuchawki, wynikające z podekscytowania. Rozmawiałam z Alą. Wiesz, że rozstała się z Maćkiem? Jak nie wiesz, to ode mnie nic nie słyszałeś. Mówi, że nie mogli się dogadać, ale ja czuję, że to grubsza afera. Wczoraj się od niej wyprowadził. Wiesz dzwoniłam przed chwilą, płakała. Jest załamana. Może wyrwiemy ją jakoś z domu. Kino, kręgle, cokolwiek, co pozwoli jej przez chwile zaprzestać picie wina i rozpaczanie.
- Może w przyszły czwartek? – pada propozycja Karola. Dogadaj się ze swoim fagasem.
- Przypominam ci, że mój fagas ma na imię Bartek. Nie będzie go. Delegacja. Kariera. Hajs, pieniądze, mamona.
- Zwał jak zwał. To ty zadzwoń i dogadaj temat. Ja nic o niczym nie wiem. Siwy dym, zasłona milczenia.
***
- Duży zestaw sushi na kolację? Później może jakiś drink, wieczorem Polska z Łotwą mecz grają…
- Nienawidzę chińszczyzny Karol. Zapamiętaj, tak na dobry początek – mówi Maciek, mocując się z trzema obrazami które zabrał z poprzedniego mieszkania. Równo? – pyta.
- Bardziej w prawo. Dobra kumam, wyluzuj. Ostatecznie mieszkasz tu dopiero od wczoraj. Dzwonię po pizzę. A i chciałem pogadać. Rano dzwoniła Martyna…
Bang.
Konsternacja.
***
Tańczę przed lustrem do Darii Zawiałow. Bartek zachodzi mnie od tyłu. Całuje mój kark, ramiona szyję. Szepcze mi po ucha: moja Alicja, Alutka, Ala. Rozpływam się. Bierze mnie na ręce i zanosi do łóżka. Na nocnym stoliku leży mój telefon. Mruga na nim niebieska lampka. To znak, że czeka na mnie nieodebrane połączenie. Możliwe, że nie słyszałam telefonu?
Poczta głosowa.
Hej, tu Martyna. Oddzwoń, to pilne. Bartek chyba kogoś ma, znalazłam rezerwację hotelu w Zakopanem, a mówił, że ma pilną delegację. Witaj w gronie singielek, mała!
Podobało Ci się? Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad. Możesz na przykład dać mi lajka. O tu: KLIK Instagram tu: KLIK
Na Wasze historie czekam tu: glupiesercee@gmail.com lub tu: KLIK
Źródło zdjęcia: unsplash com, fot.Simon Maage
0 komentarze