Odgrzewam zupę w firmowej stołówce.
- Cześć, jesteś tutaj nowa? Jestem Kamil, może jak skończysz wyjdziemy na papierosa?
Mówię szybko, mam wrażenie, że niezrozumiale. Wyrzucam z siebie mnóstwo słów, a on stoi, opiera się o parapet, gasi w doniczce niedopalonego papierosa i szelmowsko się uśmiecha. Zaczynam rozumieć, dlaczego długie przerwy w korporacjach są jak czyhająca pokusa. Po pół godzinie znam trzy czwarte jego życia. Tak mi się przynajmniej wydaje. Jest słoikiem, singlem, tak prawie, bo wspomina, że z kimś się spotyka(ł).
- Ma fajny uśmiech z aparatem na zębach i małe cycki. Jest dziwna, wpierdala po nocach. Lubi supermarkety i palić skręty. Robi dobre omlety na słodko, pija tylko z filiżanek. Myślisz, że możemy się jeszcze spotkać?
- Ty z nią?
- Ja z tobą. Nie tu, nie w pracy, nie na przerwie. Ogarniasz?
***
- Zimno tu trochę – pociera dłońmi o siebie, a po chwili obejmuje nimi przeźroczysty kubek z gorącą herbatą. Zamkniesz okno? – nieśmiało pyta. Albo daj jakiś koc, jeśli możesz. Nie macie ogrzewania?
Odkręcam stary, żeliwny kaloryfer. Na zewnątrz jest szesnaście stopni i lekka mgła. Nela ma zaróżowione policzki i szybki oddech. Jest albo bardzo podekscytowana, albo biegła. Dawno jej nie widziałam. Trzy, cztery miesiące? Pół roku? Ma nowy kolor włosów, wydaje mi się, że schudła. Krótka granatowa sukienka z szerokim golfem niedbale opada jej na ramiona.
Kilka chwil później rozlana herbata tworzy kałużę o nieregularnym kształcie serca. Zbieram słodko kwaśny płyn zwiniętym w rulon kawałkiem ręcznika. Kiedy wychodzę z pokoju Nela zaczyna się otwierać.
- Wiem, że to nie ma przyszłości, i że w ogóle nic nie ma między nami. Ale tak jest mi łatwiej. Uciekać myślami w coś platonicznego, wymyślonego w mojej głowie. Bo on przecież robi podchody, bo napisał, bo polubił moje zdjęcie. Może to sobie uroiłam, ale karmię się tym, jest mi z tym dobrze i trudno.
- Potrzebujesz tego bo…
- Nie potrzebuje Kamila ani nikogo, tylko potrzebuje podbudować swoje ego. Potrzebuje tej świadomości, że ktoś się mną interesuje, że mam strzępki uwagi, potrzebuję męskich ramion. Wiem, że mogę popełniać błędy bo potrzebuje tej bliskości desperacko, wiem to. I wiem ze każdy kolejny facet jest plasterkiem na rany. Trochę ich wszystkich wykorzystuję. Ale nie potrafię inaczej. Nie potrafię zostać sama ze sobą bez chociażby tego głupiego pisania z kimś wieczorami. O czymś, o niczym, o pogodzie.
- … bo szukasz kogoś do łóżka?- udaje mi się wcisnąć jedno zdanie, kiedy Nela łapie oddech przed kolejnym monologiem.
- Nie, kurwa, to nie pożądanie, nie o tym mówię. Mam na myśli te długie rozmowy. Ich poziom. Te spojrzenia. Mizianie się stopami, łapanie za rękę.
- Nela, angażujesz się…
- Nie angażuje się wcale. Uciekam od tematów bliskości. O przytulaniu nawet mi niezręcznie pisać. A tak serio to czasem chce mi się wyć, mam poczucie niesprawiedliwości.
- A on?
- On sam nie wie czego chce. Coś go ciągnie do mnie, to na pewno. Co do tego to nie ma wątpliwości. Nie ma również wątpliwości co do tego, ze on nie chce nic poważnego. Wyjazdy, imprezy, znajomi zajebiste życie. On chce mi zaimponować. Lubi mi się podobać. Nic więcej on nie chce. Chyba podziwu szuka.
- Jest niedowartościowany?
- Małomówny. Jest inteligentny niczego mu nie brakuje ale laski go sponiewierały i zaburzyłoby jego poczucie wartości , wiec zalicza je dowartościowując się w ten sposób, a w środku jest kruchy i wrażliwy. Podtrzymuje relacje ale raz kiedyś. Raz kiedyś jak zaczyna mu czegoś brakować. Dla podtrzymania emocji, przełamania nudy.Mam zaraz trzydziestkę, nie jestem głupia wiem ze to jest chujowe ze ja tak w kółko o tych facetach, jakby świat się wokół nich kręcił. To nie tak. Jebać to! Jebać – mówi.
Rozmowę przerywa nam klasyczny dźwięk starego telefonu. - Bardzo się będziesz gniewać? Obiecuje, że następnym razem szybciej się spotkamy. Sama rozumiesz, to Kamil…
***
Godzinę wcześniej zdjęłam ze sznurka białą, haftowaną pościel. Starannie ją wyprasowałam. Ta noc miała skończyć się na czymś więcej niż jednym niedopalonym w południe papierosie…
***
Godzinę później siedziałyśmy na pordzewiałym pomoście, na opuszczonej podmiejskiej plaży.
- Nigdy więcej – mówiła zawzięta. Nikt mnie więcej nigdy nie omota. Nikomu nigdy nie zaufam. Z nikim się nie zwiążę. Nigdy się nie zakocham.
- Ja też nie – powiedziałam, kłamiąc jak z nut i ukradkiem odpisując na sms-a.
Podobało Ci się? Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad. Możesz na przykład dać mi lajka. O tu: KLIK Instagram tu: KLIK
Na Wasze historie czekam tu: glupiesercee@gmail.com lub tu: KLIK
Źródło zdjęcia: unsplash com, fot. Amos Bar-Zeev
0 komentarze