Pisanie kiedyś.
Zazwyczaj w pomiętym prześcieradle, niezależnie od pory dnia i roku, z notorycznie uchylonym oknem. Z cichym i pełnym wyrzutów, przepraszam, oddzwonię, bo teraz piszę. Z głośną muzyką z jednego tylko działającego przeważnie głośnika. Telewizorem włączonym bez dźwięku, przy którym sporadycznie zdarza się usypiać. Bombonierką pełną trufli i michałków, szelestem papierków upadających po cichu na podłogę. Słoikiem nutelli. Kubkiem herbaty albo wody. Ekscytacją i strachem przed kliknięciem przycisku opublikuj. Dumą lub rozczarowaniem. Podglądaniem, nanoszeniem poprawek, oczekiwaniem. Łechtaniem ego, zaangażowaniem.