Styczeń.
- Może wpadłbym jutro wieczorem? Będziesz u siebie?
Uśmiecham się. Chcę napisać, że mam czas i że będę czekać o dwudziestej drugiej. Skończę pracę o szesnastej, wrócę do domu, wyjdę z psem, zrobię babci zakupy, zjem szybką kolację z Kaśką, w drodze do domu kupię wino, a potem zaciągnę najlepsze stringi na tyłek. Zostawię uchylone drzwi, zostawię przytłumione światło, a kiedy usłyszę go na klatce ułożę się perfekcyjnie, pozorując, że ot tak wcale na niego nie czekam, czytam książkę i nawet nie zauważę, że znów się spóźnił ponad godzinę.