Udaję, że oglądam serial a tak naprawdę wgapiam się tępo w ekran laptopa. Ostatni raz był dostępny trzy godziny temu. Jest mi duszno, chodź za oknem na minusie. Wstaję, uchylam je, słyszę piknięcie.
To tylko Natalia…
Po chwili obok jej imienia wyskakuje nowe okienko konwersacji. Wojtek.
- Mogę przyjechać?
Serce bije mi szybciej. Euforia…
***
- Smutek? Depresja? Nostalgia? – Pyta Natalia.
- Trochę. - Chcę jej powiedzieć, że nie, ale ona zna mnie wzdłuż i wszerz. Na wylot.
- Musisz dopasować tą znajomość do swoich potrzeb, oczekiwań, wymagań. Musisz zrozumieć, że te jego są na tę chwilę trochę mniej ważne niż twoje. Kumasz?
- Ty nie rozumiesz. On nie rozumie. Nikt mnie nie rozumie. A raczej moich potrzeb.
- Próbuję.
- Ja wymagam żeby ktoś mnie uwodził rozumiesz? Żeby ktoś mnie rozpalał, jarał, kręcił, wiercił, żeby sprawiał że latam siedem metrów nad ziemią. Najbardziej w życiu potrzebuje pewności. Chcę żeby ktoś był mnie pewien, i żebym ja była pewna jego.
- No i?
- No i nie wychodzi.
***
- Jak to chciałabyś czegoś więcej? Romans lepiej smakuje. Taki bez zobowiązań, dla sportu, przy winie i dobrym filmie. Uczciwy układ. Nikt nikogo nie zwodzi, Beata.
- Mam już po kokardę romansów.
- Ale nie ze mną. Powiedziałem ci to już kiedyś, nie wezmę ślubu, dopóki cię nie spróbuję. A już się robię wiekowy.
- Nie szukam przygód, tylko męża.
- Ty mnie nie słuchasz. To szukaj, zanim znajdziesz jeszcze chwila minie spokojnie.
- Jesteś okropny.
- Dlaczego?
- Lojalność to podstawa.
- I kto to mówi. Ty się Martą nie przejmuj. Przestań żartować i weź pod uwagę moje słowa, bo prędzej czy później cię uwiodę. Więc wolisz prędzej czy później?
- Prędzej.
- O widzisz, podoba mi się to co teraz powiedziałaś. A to wszystko zanim nadejdzie pierwszy dzień wiosny i póki wieczory zimne. Piątek wieczór to dobry pomysł na lampkę wina.
- Co powiesz Marcie?
- Będzie wtedy w Krakowie, zresztą akurat to nie ma znaczenia.
- Nie zaplanowałam nic na piątek.
- Już zaplanowałaś.
***
- Muszę poczekać - mówię Natalii, a ona mimowolnie łapię się za głowę. - Nie udawaj świętej – podkurczam nogi, naciągam na czoło czapkę, upijam łyk kawy.
Siedzimy na ławce w parku, nosy mamy czerwone od mrozu. Pijemy kawę w papierowych kubkach z zielonym logo. Na ich białych bokach nasze imiona.
- Beti… - Zaczyna Natalia.
- Lubię jak on tak do mnie mówi, wiesz?
- By the way, poczekać na co?
- Aż mnie pokocha. Przeleci. Zwariuje na moim punkcie. Oszaleje. Uczyni centrum wszechświata. Ozłoci. Na jakieś wiem zamiast nie wiem. Na jakieś jutro, a nie na zadzwonię. Na coś innego niż dotychczas. Na wszystko albo nic. Takie wiesz ryzyk-fizyk.
- Szczerze? Nie masz prawa do tego faceta, on ma dziewczynę. Przyczyniasz się tylko do zniszczenia jej życia. Powinnaś to zakończyć, zostawić go. Poszukaj sobie kogoś lepszego, niż drania, który zdradza. Potem to samo może zrobić z tobą. Przecież czekaj, jak to mówił?
- Że raz się żyje.
- No właśnie. Więc żyj. Nie egzystuj. Kapujesz?
***
- Wolisz białe czy czerwone?
- Czerwone.
- Wytrawne, półsłodkie?
- Półsłodkie.
- Idealnie, popatrz jaka zgodność. Resztę dopasowania zostawię na później. A film jaki? Thriller, komedia, romantyk, dramat?
- Dramat to może być później.
- Już, od razu. No chyba, że miłosny. Nic strasznego. Wykombinuje coś dobrego, do zobaczenia.
***
- Marnujesz czas na jakieś pogawędki online. Życie jest tutaj, Beata, tutaj. A nie na kablu z sieci. Rozumiesz?
- Rozumiem. Masz rację. Nie będę z nim uprawiała jakiejś cyber miłości. Chcę go namacalnie.
- Czyli?
- Wiesz co, przepraszam cię. Muszę kończyć. Wojtek mi się dobija na linii…
***
- Czyli dwudziesta?
- Czyli przyjdź. Ale pamiętaj, że tylko się kumplujemy.
- To jakiś problem dla ciebie?
- Spotykam się z kimś.
- Masz przez to jakieś opory czy coś, bo nie wiem?
- Jestem trochę zakochana.
- Ja też. Nawet bardzo.
- To dlaczego wciąż szukasz?
- Beti, strasznie mało wiesz o facetach. Niedługo się zaręczam, uważam, że Marta to kobieta mojego życia ale to nie zmienia faktu, że romans z kimś kto się podoba od zawsze jest miły i przyjemny. To takie proste.
- Muszę kończyć.
- I znów uciekasz ze strachu. Zawsze tak robisz gdy rozmawiamy i dochodzi do poważniejszych deklaracji. Mmmmmm… Ale bym... Mrrrr… Nevermind. Dobranoc.
Sms przyszedł tuż po północy.
'Ach, taka mała prośba. Wiesz na luzie. Skasuj tą naszą rozmowę. Tobie ufam, ale innym nie. No i gdyby zobaczył to ten twój facet. Albo Marta. Sama rozumiesz.'
***
Przysuwa moją twarz do siebie i patrzy mi w oczy głęboko, najgłębiej. Wplatam mu palce we włosy, marszczy brwi, przysuwa swój nos do mojego. Usta ma pełne, pachnie gumą do żucia i papierosami. Wpycha mi język do gardła, rozpina stanik, wchodzę na niego. Oddycham coraz ciężej, głowę zostawiam gdzieś za drzwiami. Poznaje mój smak w dziesiątkach konfiguracji, jest cały mój, ja jestem cała jego. Wychodzi mniej więcej o czwartej trzydzieści nad ranem.
Za oknem powoli świta kiedy szukam go po łóżku dłonią. Jedna moja ręka zastyga na mokrej od łez poduszce, druga na mojej naznaczonej nostalgią twarzy. Kieliszek z winem i abażur lampy leżą na podłodze, w mieszkaniu jest duszno, nie lubię kiedy tutaj pali.
Nie wiem czy jestem już trzeźwa, czy jeszcze pijana.
Czuję przeszywający ból. Próbuję krzyczeć, ale nie potrafię, choć ta dudniąca cisza to mój wróg.
Na telefonie jedna nieodebrana wiadomość.
‘Dojechałem’.
Wychodzę na balkon. Kącik ust mimowolnie drży widząc jakąś przechodzącą pod blokiem parę. Chłopaka, który klęka, rozkłada szeroko dłonie, nieudolnie łapie płatki śniegu i krzyczy kocham cię Kaśka…
Zapalam jego papierosa. Nie wiem dlaczego okłamałam go, że mam faceta.
Nachodzi mnie refleksja.
Zastanawiam się ile jeszcze takich jak ja skutecznie same siebie wyniszcza…
Podobało Ci się? Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad. Możesz na przykład dać mi lajka. O tu: KLIK
Instagram tu: KLIK
Na Wasze historie czekam tu: glupiesercee@gmail.com lub tu: KLIK
Źródło zdjęcia: www.unsplash.com
0 komentarze