Na ścianie w pokoju wisi ogromna mapa. Prezent. Na niej różnokolorowe pinezki zaznaczające miejsca odwiedzone, planowane i wymarzone. Kilkanaście państw, setki miast, tysiące wspomnień i kilometrów. Na dole mapy legenda, bo każdy kolor oznacza coś innego. Przy jednej wisi zdjęcie. Chłopak i dziewczyna. Ona przymruża oczy i z głową lekko skręconą w lewą stronę patrzy jakby za siebie. Na szyi ma czarne koraliki zakończone dziwnego kształtu wisiorem z kości słoniowej. On stoi za nią, obejmuje ją jedną ręką w pasie, drugą trzyma kurtkę przerzuconą przez ramię. To jedyne ich wspólne zdjęcie zrobione w dodatku przez przypadek. Tak jakby ktoś tam wyżej nas wiedział, że te ułamki szczęścia trzeba uchwycić w kadr, udokumentować.
Padłaś? Powstań. Czyli o relacjach damsko - męskich słów kilka.
- 18:13:00
- By głupie serce
- 0 Comments
Czas start
- Seks? – Krótkie piknięcie telefonu sygnalizuje otrzymaną wiadomość, która na mój gust przyszła od szympansa bonobo. Najbardziej ludzkiej małpy opętanej seksem, wpakowanej w ludzką skórę. Zabawmy się w bycie uczestnikiem milionerów i wybierzmy prawidłową odpowiedź.
Pozwól, że opowiem Ci o znajomości, która trwa chociaż nie jest pewna swojej przyszłości.
- 18:53:00
- By głupie serce
- 0 Comments
Irka
Trzymam połamaną rączkę walizki i jeden badyl ze zwisającą główką róży. Tusz tworzy mi stróżkę na twarzy, spływa przez prawe skrzydełko nosa, mknie zmarszczką wokół ust i daje się posmakować. Obrywam jeden płatek. Kocha. Państwo z dziećmi do bramki numer siedem. Drugi płatek. Nie kocha. Jedna osoba przy bramce, proszę przygotować dowody. B. głaszcze mnie po dolnej części pleców. Naprawdę tak bardzo boisz się lotu? – pyta kiedy wstrząsa mną dreszcz powodowany dotykiem jego dłoni. Trzeci płatek. To troska, przecież kocha. Kiwam przecząco głową. Chodź, nasza kolej.
Nie widziałam go rok. Rok za krótko. Rok za długo.
***
Siedzimy nad skwierczącymi kiełbaskami, rozmawiając przy dźwiękach palącego się ogniska, skrzeczących żab i wszędobylskich komarów. Obok nas leżą przemoczone trampki i o kilka sztuk za dużo naostrzonych patyków. Za nami trawa po kolana, nad nami szare niebo. Telefony schowane w plecakach, i tak tu żadne z nas zasięgu nie złapie.
Styczeń.
- Może wpadłbym jutro wieczorem? Będziesz u siebie?
Uśmiecham się. Chcę napisać, że mam czas i że będę czekać o dwudziestej drugiej. Skończę pracę o szesnastej, wrócę do domu, wyjdę z psem, zrobię babci zakupy, zjem szybką kolację z Kaśką, w drodze do domu kupię wino, a potem zaciągnę najlepsze stringi na tyłek. Zostawię uchylone drzwi, zostawię przytłumione światło, a kiedy usłyszę go na klatce ułożę się perfekcyjnie, pozorując, że ot tak wcale na niego nie czekam, czytam książkę i nawet nie zauważę, że znów się spóźnił ponad godzinę.
- Nie chcę – mówię.
- Czego?
- Kogo. W sumie nikogo.
- Nikt ma jakieś imię?
- Michał. Ale to nie ma żadnego znaczenia…
Rysiek
Chciałbym od czegoś zacząć, ale niby od czego?
Wiem.
Może na początek się przedstawię.
Mam na imię Rysiek i jestem totalnym…
Udaję, że oglądam serial a tak naprawdę wgapiam się tępo w ekran laptopa. Ostatni raz był dostępny trzy godziny temu. Jest mi duszno, chodź za oknem na minusie. Wstaję, uchylam je, słyszę piknięcie.
6 grudnia
Agata
Umawiam się
z nią o piętnastej w naszej ulubionej knajpce. Widzę ją przez szybę. Macha mi,
podskakuje, wykonuje niezdefiniowane ruchy ciała.
- Już ci
zamówiłam. Naleśnika z bananami i czekoladą. On jest taki cudowny – wzdycha rozpromieniona.
Najlepszy, najwspanialszy, no mega.