Sztuka niedopowiedzenia.





Sierpień 2017.

- Pokłóciłam się z Kubą. Nie pytaj.

Wiem, że chce, żebym zapytała. Znamy się dwieście lat.

- Pytam – mówię do niej, jednocześnie pakując do bagażnika jej wielką torbę z zakupami. Na imię ‘Kuba’ moje serce nieco przyśpiesza.


- Nie powiem – śmiesznie kręci głową, zarzucając jednocześnie włosami.

- Więc o co?

- Pól wieczoru opowiadał o Aśce.

- Tej…?

- Tak, tej Aśce. Wiesz, przeżyłam jedna historię jak to jechał do niej po pijaku. Drugą, jak to latał do niej do szpitala. Trzecią i czwartą też przeżyłam, ale przy pięćdziesiątej już mnie brało na mdłości.

Zerkam na nią. Siedzi naburmuszona ze skrzyżowanymi na piersi rękoma.

- Miałaś o nią nie pytać.

- Nie pytałam.

Uśmiecham się.

- No dobra, raz, sama rozumiesz?

- Znacie się dwa miesiące Łucja. Daj wam się poznać, spróbuj nie oczekiwać. Wyobraź sobie, że jedziecie jednym pociągiem, we wspólnym wagonie. Taka droga skądś, dokądś. Miło spędzacie teraz razem czas. A czy dojedziecie wspólnej stacji, to czas pokaże. Kumasz?

***

- To koniec – mówi Kuba, kiedy jedziemy ramię w ramię wzdłuż rzeki miejskimi rowerami.

- Słucham? Jeszcze raz? – wybucham śmiechem, parodiując znany kabaret.

- Jestem chamski, bezpośredni i niepotrzebnie szczery. Idealizuje siebie.

- Czasami.

- Jak ktoś nie umie szczerości od chamstwa odróżnić, to jego problem.

- Dobra, to co się stało? Kłótnia?

- Niejedna. Serio, jestem takim skurwysynem?

- Nie jesteś - mówię i mimowolnie przyśpieszam.

- To czemu te baby są takie pojebane?

Sunę przed siebie słuchając przejeżdżającego obok pociągu, śpiewu świerszczy i szumu wiatru. Udaję, że nie słyszałam.

***

- Co to za życie z facetem, który trzy czwarte roku spędza w trasie, Meg?

Fajne? Myślę sobie. Ale nic nie odpowiadam.

***

- Było spoko, przetrwaliśmy zmasowane kłótnie, moje delegacje i była sielanka przez trzy tygodnie w okresie międzywyjazdowym, podsumowując – bajka. W momencie kiedy pancia dowiedziała się, że mam kolejny służbowy wyjazd zaczęły się problemy. Początkowo miałem jechać na dwa tygodnie, co przyjęła spoko, ale jak się dowiedziała, że to jednak na miesiąc to zaczął się problem.

- Przecież są telefony – mówię. Internety są.

- A wyjazd był czasowy, i nie do Stanów Zjednoczonych. Rozumiesz to, Meg? No taka praca. Nie wypad z kumplami. Nie wakacje. Nie pijackie eskapady. Przyjeżdżałem na każdy weekend. Pierwsza myśl, pierwsza osoba która mi się kojarzyła z powrotem do domu to była ona. Niestety to był problem.

***

- … i on chciał każdy miniony tydzień nadrobić w dwa dni.

***

- … i wtedy ja miałem sto pomysłów, co według mnie jest zajebiste z punktu widzenia świeżego związku. Jest?

- Jest.

- Otóż nie dla niej. Bo za bardzo się narzucam. Stwierdziła, że ją osaczyłem.

***

- … i w te weekendy on mnie chciał mieć tylko dla siebie.

- Skoro go w tygodniu nie było.

- Planował je pod siebie. Gdzie nie spojrzałam, tam on.

- Źle, że wyjeżdża? Źle, że jest?

***

- Bo ona nie ma powietrza.

***

- … no wiesz, miała być zwykła znajomość, a zamieniła się w burzliwy związek mlekiem i spermą płynący…

***

- I wiesz, ja z czasem zacząłem sobie serio myśleć, że ona się spotyka ze mną dla seksu. Żeby się podotykać, bo jest fajnie. A ja się strasznie przywiązałem. Nie szukałem, sama się pojawiła. Słodka, niewinna, niezdobyta, dziwna. Tylko gdzieś coś poszło nie tak. Po jednej zajebistej nocy, kozackim seksie, przytulańcach, rozmowach, że jest nam zajebiście, przyszła niedziela.

***

- Rozumiesz? Budzę się w niedzielny poranek. Pytam o tą jego Aśkę i czuję taki regres. Zaczęłam drążyć tematy, które go chyba męczą.

***

- Ona uważa, że naczytałem się za dużo książek, idealizuję rzeczywistość, prowadzę monologi. Odebrałem to jako atak. Ona żadnego żartu nie rozumie.

***

- Lubię te jego żarty, ale czasem fajnie jest strzelić przypadkowego focha, żeby druga osoba mogła powalczyć, czy poprzepraszać.

***

- Wiesz o co chodzi? Jak jest chemia to emocje przychodzą mimowolnie. To zaczyna budzić oczekiwania. Każde patrzy ‘pod siebie’. Rozumiesz? Niezamierzenie. To nas chyba podzieliło. Poznała mnie w momencie, kiedy byłem niczym zraniona antylopa, na którą czyhała jak wygłodniały lew.

***

- Zadzwonił, znów zaczął te swoje trudne tematy. Zbyłam go. No wiesz, że głowa mnie boli…

***

- I pytam ją, jakie ma zamiary a ona wyskakuje z tym bólem głowy. Skorpion, niby znak wodny, kumasz? A dla mnie to zwykła pustynia bez emocji. Zależy mi, ale nie mam zamiaru za nią biegać jak pies, o czym ją poinformowałem.

***

- I on niby twierdzi, że się przede mną musiał płaszczyć. A on ma swój honor.

***

- I nawet ten swój honor schowałem już do kieszeni, bo w miłości trzeba się czasem przeczołgać.

***

Grudzień 2017

- Jesteś tam Meg? Słabo cię coś słyszę. Co to za hałas? Co? Nad morze jedziesz? Wiesz, dzwonię, bo doznałam objawienia. Koniec roku, masa refleksji, takie tam. Rozumiesz? Skumałam na czym polega życie. Nie na samotności skrywanej za uśmiechem. Nie na zagubieniu, krytym otaczaniem się masą ludzi. To się zaczęło tydzień temu, kiedy zobaczyłam go w galerii. Rozumiesz? To jak spojrzenie na obcą osobę, którą znienacka w tłumie niepozornie rozpoznajesz. I wtedy to czujesz. Dasz mi numer do Kuby? Bo wiesz… Skasowałam wtedy…

***

- Pamiętasz, kiedy ci o niej mówiłem? Czułem, że się wtedy martwiłaś. Czułem, że ona się martwiła. I zawsze to twoje zmartwienie się o mnie przeważało szalę, tylko nie umiałem ci o tym powiedzieć. W moich oczach byłaś jedną z tych kobiet tak cholernie odporną na miłość.

- Bo budowanie relacji dwojga dorosłych osób to piekło na ziemi.

- Dlaczego?

- Bo zaczyna się niewinnie. Miło. Spotkania. Rozmowy. Seks. Sms-y. Telefony. Messengery. Pierwsze pocałunki. Potem przechodzimy mimowolnie do ‘należy mi się’. Wiesz, zaczyna się od takiego ‘nie chcę się angażować’, tym razem będzie inaczej, nie będę wymagać, nie spierdolę tego, nie zepsuję, a to wszystko rodzi rozczarowania. Bo ktoś nie śmiał być jasnowidzem. Bo ktoś czemuś nie sprostał. Bo nie każdy umie powiedzieć wprost. Bo każde patrzy na siebie i każde ma swoje racje. Każde próbuje wywalić swoje na wierzch. Wtedy można zagryźć zęby i mieć dużo mądrości. Albo iść w ucieczkę. Od siebie, od potencjalnej miłości. Inaczej będziemy się potykać.

- O co?

- O własne niespełnione oczekiwania. O strach przed odrzuceniem.

***

- Nie odpisał. Nie oddzwonił. Przecież to co razem przeżyliśmy było takie magiczne. Przecież on mówił, że będzie na mnie zawsze patrzył inaczej niż każdy. Że mam swoje miejsce w jego sercu. Pamiętasz, jak wtedy na tym parkingu mówiłaś mi, że jadę z nim jednym wagonem, jednym pociągiem…

Ja też jej nie odpisałam.

Pomyślałam tylko, że wiem…

Bo właśnie dobrnęliśmy do właściwej stacji i razem z nim z niego wysiadamy… 


Podobało Ci się? Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz po sobie jakiś ślad. Możesz na przykład dać mi lajka. O tu: KLIK Instagram tu: KLIK



Na Wasze historie czekam tu: glupiesercee@gmail.com lub tu: KLIK
 
Źródło zdjęcia: www.unsplash.com
 

Podobne wpisy

0 komentarze