Wrzesień przeminął niespodziewanie szybko.
Nie zdążyłam się obejrzeć, a w moim kalendarzu już go nie było.
To był naprawdę niesamowicie intensywny miesiąc.
Zarówno dla mnie jak i dla Magdaleny był przede wszystkim podróżą.
Kalisz, Lublin, Praga, Szklarska Poręba, Sopot, Gdańsk.
Brzmi jak szaleństwo? No właśnie ;).
Dosłownie setki kilometrów za nami, ale w końcu życie to nieustanna podróż.
Ten miesiąc zostanie w moim sercu na długo.
Odwiedziłam miejsca, które są dla mnie wyjątkowe i wprawiają mnie w cudowny nastrój.
Wrzesień był dla mnie uprzejmy, łaskawy i czuły.
Nie było wiatru, deszczu, opadających liści.
Było pięknie słonecznie i błogo.
Taki wrzesień to ja rozumiem!
Mam nadzieję, że październik również dopisze.
Zapraszam na krótką fotorelację z ubiegłego miesiąca.
Zachwycająca Praga.
Godzinne spacery i litry wypitej wody :).
Prawie jak NYC ;).
Trdelnik to tradycyjny czeski przysmak.
To nic innego jak cienki słodki placuszek grillowany na kiju i posypany cukrem wymieszanym z orzechami oraz cynamonem.
Pycha! Musicie tego spróbować :).
Rynek Staromiejski.
1. " Restauranty u Kamienneho Mostu" - klimatyczna restauracja tuż przy Moście Karola.
2. Praski, średniowieczny zegar astronomiczny (Zegar Orloj) - znajduje się na południowej ścianie Ratusza Staromiejskiego, po wybiciu pełnej godziny pod zegarem zbiera się tłum oczekujący na przedstawienie. Otóż w okienkach pojawiają się postacie dwunastu apostołów, natomiast poniżej grozi kostucha przy dźwięku dzwonów pogrzebowych ... hmm Zegar piękny, widowisko upiorne jak dla mnie.
3. Ciekawy wystrój sklepu ze słodyczami :)
4. Tramwaje, wąskie tunele, brukowane uliczki.
To moje ulubione zdjęcie, przedstawia Pragę taką jaką zapamiętam na długo :)
Wracając z Czech wstąpiłam na kilka krótkich chwil do Szklarskiej Poręby.
Pogoda była taka piękna, że nie mogłam się powstrzymać i pomaszerowałam w góry :)
Słońce ogrzewające twarz, ciepła herbata z cytryną i szum wodospadu.
Czego chcieć więcej? :)
Jeżeli ktoś by mnie spytał czy wolę morze czy góry, miałabym spory dylemat.
Moje serce rozdzierało by się między Zakopanym a Sopotem.
Te dwa miejsca w Polsce darzę szczególnym uczuciem.
Nigdzie nie czuję się tak dobrze jak właśnie tam.
Nigdzie nie czuję się tak dobrze jak właśnie tam.
Beztroskie chwile w ukochanym Sopocie.
Nie planowałam kolejnej wycieczki nad morze, ale jak widać życie lubi zaskakiwać, a takiej przyjemności nigdy bym sobie nie odmówiła.
P.S. Wybaczcie, że Was zasypałam zdjęciami mojej psinki, ale to były jej pierwsze takie wakacje :)
Zobaczcie jaka była szczęśliwa.
0 komentarze