Kobieta za kierownicą to Bogini #1

źródło: www.unsplash.com


Kobieta za kierownicą to bogini… Pasażerowie się modlą, przechodnie żegnają… Nie wiem czyjego autorstwa jest powyższy cytat, wpadł mi kiedyś w oko i tak mimowolnie się zapamiętał…

***

Brykałam po bezdrożach niczym skrzydlaty jednorożec, magiczny pegaz, little pony… No dobra… Właściwie to zaczęło się od jeżdżenia w kółko po niewielkim placu. Hasałam jak dzika. Taki intymny rollercoaster, ze szczerzeniem zębów. Piszczysz, krzyczysz, zamykasz oczy, słyszysz jak monety wypadają Ci z kieszeni, a w rzeczywistości jeszcze nawet nie ruszyliście. Wyraz twarzy insynuujący rys psychopaty, niekontrolowany ślinotok i przekonanie, umiem, taaaaa ja umiem jeździć... Cóż, błądzić jest rzeczą ludzką.

Zazwyczaj jak tylko siadałam za kierownicą miałam nieodpartą ochotę na loda. Zjedzenie. Nie zrobienie. Przynajmniej nie w tej kolejności. Skupiałam się na tym którędy by tu do Donalda. Nie Tuska. Mc Donalda…

I to był mój błąd… ;-)

***

Siedzę sobie i tupię kopytkami. Miotam wzrokiem naokoło, przeszywam na wylot laserowym spojrzeniem pseudo rzeczywistość, czy to się dzieje naprawdę? Dobrze, że nie świecę na czerwono… Myślowy chaos, na chuj komuś światła przeciwmgłowe i gdzie je znajdę… Kierunkowskaz nie migacz na  Boga skup się głupia… Byle nie ten z wąsem, byle nie ten z wąsem… Kurwa! Czy ja powiedziałam to głośno? Czy ja mówiłam, że mam coś do wąsów? Przepraszam, gdzie jest oddziałowa? Zastrzyk poproszę…

- Pani Lis! Zapraszam pod wiatę. Wiata jak wiata, dobrze, że nie pod biurko… Niezliczona ilość godzin wyjeżdżonych więc lodów wszak wystarczy…

No to siup. Ładne wąsy.

- Dowód poproszę. O, to pani? Zupełnie niepodobna.
- Dzięki. Dzięki w chuj. Tylko myślę. Nic nie mówię. Serio? Ja nic nie mówię? Nie, chyba nie…

Proszę usiąść i dopasować fotel. Pani włączy, światła przeciwmgłowe… 

Jak kurwa, ale jak, gdzie, mówiłam po co komu, gdzie mam telefon, tam mam zdjęcie, opis, mam wszystko, przepraszam, ale chyba nie mamy mgły? Spojrzenie mam mgliste, nie tędy droga, właśnie, ciekawe gdzie pojadę w prawo, w lewo, nie umiem skręcać w lewo, gdzie on jest do chuja?
  
- Mrs. Fox, cameras stopped working. We modify the car.

Właściwie to było po polsku.
- Pani Lis, kamery przestały działać. Zmienimy auto.

Właściwie to było

- Przesiadaj się mała…

Ołkej. Ołrajt. Letsgoł. Kamon.

- Pani Lis, kamery znów przestały działać. Wąsaty patrząc na mnie przeszywającym wzrokiem nagle wypala -  to przez te czarne oczy, widzę czarne oczy… Przepraszam, ajm kurwa sory, very sory,  reklamacje przyjmuje moja matka od poniedziałku do piątku, po szesnastej trzydzieści sześć ( bo tak ) w lokalu numer sześć ( bo tak )… Ja wiedziałam... Wiedziałam że ten Ivan i Delfin to nic dobrego. Ja to już wiedziałam w dwa tysiące czwartym… Jak prorok jakiś. Proroczyca. On wygląda jak Ivan. Ja ślizgam się na mojej niewiedzy jak delfin, wieloryb, waleń, orka?… Zaraz przejdzie przeze mnie orkan…

"A wszystko czarne oczy…

Złe kilometry dzielą nas
Lato umiera jesieni czas
W blaszany daszek tłucze deszcz
A w mojej głowie wciąż ktoś jest
Więc gdy wspomnienia męczą cię
Wracają myśli krótkie dnie
Zobaczyć jeszcze raz

Jej piękne czarne oczy…”*

Nie, nie, nie. Może i kilometry złe. Może i lato się skończy. Może i nawet kurwa deszcz. Pacz Pan, filmuj, świdruj, zapamiętuj ale… my nie chcemy się już więcej widzieć. Prawda?

Auto numer trzy. Do trzech razy sztuka. Niezła sztuka z tej obok, ciekawe czy zda…

- Proszę włączyć światła STOP-u.

Spoko, no kurwa. Ale, że jak. Jezu jak. Co? Już? Nie? Teraz? Nie. Jak nie… 

No no, no no no no, no no no no, no no there's no limit!
No no, no no no no, no no no no, no no there's no limit!*

- A może by tak nie pedałem gazu?

Wielkie mecyje… no co, nie zdarza się? Moja dusza płacze ze śmiechu, podkówka miesza się z rogalem, proszę Państwa zachowajmy powagę to wszakże egzamin… ekhm…. 

Zróbmy więc prywatkę jakiej nie przeżył nikt…*

Ruszamy.

- Na najbliższym skrzyżowaniu proszę się kierować na Łódź. 

Jezu, gdzie? Patrzę jak kot na szreka, kapturek na wilka, kopciuszek na buta… brak buta, brak szreka, brak kapturka bo zeżarty, gdzie? Jadę w ciemno, kiwa głową pokazuje, że prosto, no nie można tak było od razu…?

- Widziała pani ograniczenie?

A to tak trzeba?

Eeee nie, nie patrzyłam na znaki. Poszła notka. Ekhm... Mam majaki... A kurwa, przypomniało mi się, jak w trzydziestym ósmym… Dlaczego, nie wolno pić przed egzaminem? Było by mi lżej… Małpeczka, piwo, wino, wódkafan is dżast begining…

( siedemdziesiąt na trzydziestce, droga wysypana gresem… )

 Mama luba dawaj, dawaj, dawaj…*

 - Proszę skręcić w lewo. Proszę zaparkować równolegle w najbliższym wolnym miejscu. Nie ma miejsca. Co? Dekoncentracja... Mam myślotok…. Jesteśmy w Kudowie, Ona mówi, że odwiedzimy jej babcię - Weronikę. Babcia przyszywana, dawno nie widziana… Siema Weronika, no hej heloł… Pukamy do drzwi, dzień dobry, szelmowskie uśmiechy i krótka piłka…

- dziękuję, jehowych nie przyjmujemy…
 
Kurtyna.

Jedziemy dalej, czy ja już nie mam o czym myśleć?

- Uderzyła pani w krawężnik

- Przecież poczułam. 

Aha.

Impreza trwa. Jedziemy dalej.

Hamowanie. Przepraszam, dlaczego… Nie dokończyłam. Mina – bezcenna. Urwała by pani lusterko. Kto? Oglądam się za siebie. Ja? Niemożliwe… 


Znak był ładny. Biało – niebiesko – czerwony. Albo niebiesko – biało – czerwony… Albo… No, ładny był. W kształcie litery „T”. T jak Ted. Miś. Teodor. Teofil. To o czym mówi ta litera „T”?
Aaaa ślepa uliczka. No prawie na „T”. O,P,R,S,Ś,T… no przecież… 

- Co pani robi?

Wjeżdżam na jakiś klomb, z przerażeniem patrzę na kontener PCK, na kosze na segregację śmieci… co ja robię, co ja robię, co…

- Ja? Ja chciałam panu pokazać jak zawracam…

Brawo, brawo, bis…. Je-szcze-raz, je-szcze-raz…

Ale dobra, jedziemy dalej…

Czuję, że zbliżam się do ośrodka. Czuję, że zaraz tam będę.. Chcę, chcę, chcę… czerwone, kurwa… nie stoję przed białą linią, stoję tuż przed linią pasów, nie widzę świateł… a on nie widzi, że ja tak stoję, on nie chce już nic widzieć ja to wiem… patrzę błagalnie we wsteczne lusterko, niech mi ktoś mrugnie z tyłu… niech mi ktoś mrugnie, że zielone i że mogę… błagam… mrugnął mi, jezuuu… jadę…

Wąsaty milczy. Parkuję pod wiatą.

Głowa w dół. On coś notuje. Zakrywa kartkę ręką jak kumpel ze studiów na egzaminie. Ten co nazwał mnie mumią. Na obronie. Chujec. Dwa lata się bał, wielce odważny… Może ten też się boi i mi powie za dwa lata?

Dostaję kartkę, mówię w myślach nara, łapa, pochwa (lony)… i już chcę iść, jakąś kurwą rzucić…

POZYTYWNY.

Co? Zdałam? Naprawdę?

Patrzy na mnie zupełnie poważnie. 

- Nie. Na żarty.

Znacząco macha ręką dając mi znak – wyjdź, kurwa.


Kiedy podekscytowana będąc już w domu przyjrzałam się owej kartce dostrzegłam jeden mały szczegół… 

Widniało imię MAŁGORZATA.

Ładnie.

Tylko, że ja MAGDALENA…

Na szczęście to była tylko niewielka pomyłka…;-)

Posiadaczką prawa jazdy jestem od 3,5 roku…

Proszę Państwa, i w tym czasie ( tylko ) dwie kolizje. Ba, bez mojego udziału. Ale o tym… Proszę 
Państwa w części drugiej..

Ahoj.

A wszystko te czarne oczy…

*fragmenty piosenek :

Ivan i Delfin - Jej czarne oczy.

Serebro - Mama luba

2 Unlimited – No limit

Oddział zamknięty - Party





Podobne wpisy

0 komentarze