Jesień…
Maluje mi uśmiechy. Daje dawkę emocji zamkniętą w słowach.
Jest wyznacznikiem sennego wieczoru z lampką wina w dłoni.
Czerwonego, domowej roboty, w kieliszku z czarną nóżką.
Jest świeczkami o zapachu śliwki węgierki mieniącymi się
w ażurowych świecznikach.
Jest blaskiem tych świec odbijającym się na suficie.
Jest kroplami deszczu, które wystukują zgrany rytm na
szybach okien.
Jest tym, czego nigdy nie lubiłam.
Jest tym, co w tym roku lubię po raz pierwszy...
4 komentarze
Piękne słowa. Piękne zdjęcia. Najpiękniejszy jednak uśmiech. Radości w sercu! :) Justyna
OdpowiedzUsuńToniemy w jesieni, zatrzymujemy uśmiechy z lata, dając nacieszyć się drzewom.
OdpowiedzUsuńLubię takie zestawienia. Letnia, zwiewna sukienka, do tego grube rajstopy, botki i ciepły sweter. Nosiłabym :)
OdpowiedzUsuńAle pięknie tu u Ciebie. :)
OdpowiedzUsuń