Między egzaminem z logiki. A tym z pedagogiki specjalnej. Między jedną poprawką, a kolejną piątką. Między przerwą i długą ławką. Między holem a dziekanatem. Jesteśmy. Ta Pierwsza. Ta Druga. Jestem ja. I są one. Nadajemy. Wspólne fale. Z Drugą bardziej. Załapane.
Ta Pierwsza. Od jakiegoś czasu na diecie, pięknieje w
oczach. Ciemne włosy, proste długie. Cicho-cicha. Zakochana.
Ta Druga. Ładna, szczupła. Burza loków. W oczach iskra.
Cicho-głośna. I singielka.
Druga „Kruchą” mnie nazywa.
On. Jest z Tą Pierwszą. Lat już kilka. I ta dieta. To dla
niego.
Jest majówka. Wyjechali. Wszyscy razem, w kilka osób. Pierwsza z Nim. Ta Druga sama. Tam gdzie Pierwsza być
powinna, Druga czyni swą powinność. Tam swe iskry puszcza w obieg. Tam całuje Go
przy grillu. Obok Pierwsza gości bawi. Nieświadoma. Nie, nic nie wie.
Pierwsza Kocha. Nieprzytomnie.
Druga tonie. W sztormie ginie. Gdzieś za falą. Już
przepadła.
No ja nie wiem, kurwa, wyszło. Samo wyszło. Co ja mogę.
Morze głębsze, z każdym krokiem.
Pierwsza marzy. Opowiada. Bajki pisze. Jak Andersen.
Druga kwiaty zgarnia piękne. W aucie pieprzy się do
rana. Patrzy z góry. Wygram, kurwa.
On. Ma wyrzuty. Po sam kosmos. W spadające gwiazdy patrzy.
Pierwsza. Jest wspaniale. Wyjdę
za mąż. Zionie szczęściem. O ironio.
Druga. No pierścionek, kurwa czaisz? No oświadczył się jej
kurwa.
Ja w tym gównie. W samym środku.
Krucha kurwa. Porcelana.
Pierwsza z uśmiechem. Druga ze łzami.
My.
My.
Koleżanki.
Wszystkie trzy.
Nadal.
Kurwa, bywa.
Knajpa za knajpą. I ja z tą Drugą. Walimy drinki. Zlizuję
cukier z obrzeża szklanki. Wgapiam się w nią. I w szafę grającą. Przekrzywia
głowę. Tak tylko ona umie. Patrzy z ukosa. Kurwa, rozumiesz? Maila mi wysłał. No
to wyrzuty. No Ty rozumiesz? No się pomylił. Pomóż, mi Krucha. Pomóż mi,
błagam.
Kłamię. Udaję. Jestem obłudna. Tak chcę jej pomóc. Tak ona
bliższa. Tak, bo to przyjaźń. Tak, tak myślałam. Jestem naiwna. Też kurwa,
bywa.
Nie jestem za nim. Bo ma złe oczy. Ale rozmawiam. Wybierać karzę. Wręcz go naciskam. Nie krzywdź ich, błagam. I przekonuję. Walczę jak lwica. No chcę
dla niej dobrze. Chcę jak cholera! Gdzieś nielojalność. Wiem, kurwa przecież. No co poradzę. Ja
też mam serce.
Pierwsza na odstrzał. Wprost z karabinu.
Druga piedestał. Triumfuje dumna.
Pierwsza udaje, że nadal jest super. I ślub planuje,
brylantem świeci
Druga promienna, dzięki Ci Krucha.
Dzięki, że jesteś. Dzięki Ci kurwa.
On. Złota klatka. Jego marzenie. Dąży do tego. Już ma ją w
garści.
Pierwsza. W depresji. Zamyka się w sobie. Gdzieś wyciszona.
Czy ona wie, kurwa?
Druga. Odpływa. Powoli ją tracę.
A ja kurwa tęsknię.
Jak ćma za nocą.
Jest coraz dalej. Zupełnie znika.
Mówię pierdolę. Myślę inaczej.
Druga wygrała. Cel osiągnięty. Po trupach do celu. Bez sentymentów.
Jest list do Ciebie. To polecony.
Za mąż wychodzi. I mnie zaprasza.
Kurwa nie pójdę.
Niech wypierdala.
No i nie idę.
Nie, nie potrafię.
Nie dałam rady.
Nie, wciąż pamiętam.
Tak, czasem myślę.
Tak, mam sentyment.
Nie, nie potępiam.
I nie, nie osądzam.
Nie, już nie wierzę.
0 komentarze